Materiał był opracowany zanim wycofałem shunta z tej publikacji. Jednak w związku z tym, że jest to nadal popularny przyrząd w środowisku jaskiniowym postanowiłem zostawić poniższy tekst do zapoznania się.

Do niedawna nie zastanawiałem się nad tym zdawałoby się błahym tematem, ponieważ kiedyś ktoś mnie tak wyszkolił, tak praktykowałem a następnie tak uczyłem. Dopiero podczas przygotowania materiałów szkoleniowych doszło do „zderzenia z rzeczywistością” i na jaw wyszło, że jest także „inna” szkoła.

W całej publikacji przedstawiałem całą sekwencję poszczególnych kroków z założeniem, że shunt jest na długiej lonży. W związku z wieloma pytaniami i wątpliwościami chcę wyjaśnić dlaczego taki model jest przeze mnie preferowany.

  • Po pierwsze jeśli zagłębimy się w książkę „Alpine Caving Techniques” pod redakcją G. Marbach’a i B. Tourte’a to wszędzie znajdziemy, że do punktu pośredniego tzw. przepinki dopinamy się krótką lonżą. Oczywiście uważny czytelnik zauważy, że nie ma tam technik dotyczących wykorzystania shunta i ma rację.
  • Po drugie nikt kto używa rolki stop nie pomyśli o dopinaniu się do punktu za pomocą długiej lonży. Tak więc patrząc na uniwersalność szkolenia założenie, że shunta wpinamy do długiej lonży jest lepsze ze względów metodycznych.
  • Po trzecie jak pytamy młodych taterników a czasem i tych z dłuższym stażem na jakiej loży używają shunta słychać prostą odpowiedź: na krótkiej. A dlaczego? Bo na długiej mam dopięty przyrząd ręczny zaciskowy. I tu znów, jeśli nie zwraca się uwagi na „czyste lonże” czyli wypięte przyrządy, których nie używamy to jedyna wolna lonża to krótka. Bo przecież na długiej jest „płania”.

Wszystkie te dywagacje niestety mają wpływ na wszystkie techniki począwszy od przepinania, poprzez poręczowanie, skończywszy na autoratownictwie.

Prowadzenie shunta na długiej lonży jest prostsze, ponieważ trudniej o jego przypadkowe „zacięcie”. A dopięcie się krótką lonżą do punktu sprawia, że łatwiej nam się z niego wypiąć, bo nie musimy tak wysoko sięgać. Oczywiście tu zaraz pojawi się temat, że można zaciąć shunta i nie obciążać punktu i to prawda jeśli chodzi o pokonanie przepinki.

Sprawa się komplikuje, gdy chcemy poręczować i mamy „długi” odcinek tzn. np. 20 metrów. Jeśli nie obciążamy punktu to jest duże prawdopodobieństwo założenia zbyt krótkiej przepinki. Gdy nie mamy doświadczenia w doborze „luzu”, a tak bywa na kursach, to będziemy mieli problem z wpięciem rolki zjazdowej na przepince powyżej. Trzeba zdawać sobie sprawę, że lina o małej rozciągliwości typu A wydłuża się nawet 5% czyli na odcinku 20 metrów wydłuża nam się o 1 metr. A co będzie gdy odcinek zjazdu będzie miał 50 metrów? Całość wydłuży się nam o 2,5 metra czyli po odciążeniu o tyle skróci się nam „luz na przepince”.

Długości lonży

Tu dochodzi jeszcze sprawa długości poszczególnych lonży. Jeśli chodzi o długą lonże to nikt nie ma wątpliwości, że musi być na tyle długa, żeby móc sięgnąć do zamka ręcznego przyrządu zaciskowego. Przy krótkiej lonży mamy już niestety problem jaka ona powinna być. Żeby poręczowanie osoby o wzroście 160 cm i 200 cm było takie same to musimy przyjąć jakiś jednolity system określania jej długości. I tu znów naprzeciw wychodzi nam szkoła francuska. Według niej krótka lonża powinna mieć długość przyrządu piersiowego zaciskowego, przyrządu ręcznego zaciskowego, ósemki z „trochę” większym uchem. Uważny czytelnik zauważy, że ta sama osoba używając dwóch różnych ręcznych przyrządów zaciskowych np. ascension i basic będzie musiał mieć dwie inne krótkie lonże.

Tak dobrana krótka lonż sprawi, że wzrost osoby poręczującej nie będzie miał wpływu na wielkość „luzu” na przepince, po prostu będzie taki sam. Niestety jest to niemożliwe jeśli użyjemy do obciążenia punktu długiej lonży (duża różnica u osoby o wzroście 160 cm i 200 cm). I tu znów mamy uniwersalność poręczowania poprzez obciążenie punktu krótką lonża, a co za tym idzie prowadzenie shunta na długiej lonży.

Jedyny problem jaki się pojawia to przepięcie się ze zjazdu do wychodzenia i odwrotnie, ponieważ musimy zamienić lonże w przyrządach na długiej lonży. I pewnie to było także historycznie momentem, gdzie shunt powędrował na krótką lonż podczas szkolenia, bo tak się łatwiej uczyło.

Wydaje mi się, że podałem wiele argumentów za używaniem shunta na długiej lonży, ale nie chcę nikogo do tego zmuszać. To jest tylko i wyłącznie moje stanowisko.